Była raz Mądra Nauczycielka.
Jej wiedza o dzieciach była przecież wielka!
Ona przecież najlepiej wiedziała,
Jak każde dziecko na świecie działa...
Rodzicom dzieci wszystko tłumaczyła
I przy tym taka pewna swego była:
- A co to pani tu czyni za rozpacze?
Dziecko przecież tylko chwilę popłacze!
Zaraz zapomni, że nie ma mamusi,
Tylko się ciut przyzwyczaić musi...
A potem ta Mądra Nauczycielka miła
Swoje własne dziecko sobie urodziła.
Dlugo kochała, tuliła, głaskała,
A z czasem sama "oddać" musiała,
Powierzyć swą miłość musiała w inne ręce
I sama teraz serce ma w rozterce...
I madrze tlumaczy sobie: nie peniaj!
Ale się martwi i jednak penia...
Na nic jej wiedza, na nic doświadczenia!
Ciągle ma te swoje wyrzuty sumienia.
Sama sobie ciągle tlumaczy,
Że tak będzie dobrze, a nie inaczej.
Minie czas nim zdoła się z tym pogodzić,
Bo tak to już jest: szewc bez butów chodzi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz